sobota, 3 grudnia 2011

Starodawne gry miotlarskie.

Gdy tylko ulepszono miotły na tyle, by można było na nich dokonywać skrętów oraz regulować szybkość i wysokość lotu, pojawiły się gry miotlarskie. Dawne manuskrypty i malowidła dają nam pewne wyobrażenie o zabawach naszych przodków. Niektóre z nich już nie istnieją, inne przetrwały lub rozwinęły się w znane nam dzisiaj dyscypliny sportowe. Uroczysty doroczny wyścig na miotłach, organizowany do dziś w Szwecji, znano już w X wieku. Zawodnicy mają do pokonania dystans z Kopparberg do, Arjeplog, czyli nieco ponad trzysta mil. Trasa przebiega nad rezerwatem smoków, a olbrzymie srebrne trofeum dla zwycięzcy ma kształt szwedzkiego smoka krótkopyskiego. W naszych czasach wyścig ten zyskał rangę międzynarodową i czarodzieje wszystkich narodowości zbierają się raz do roku w Kopparberg, by obserwować start, a następnie deportować się do Arjeplog, by oklaskiwać tych zawodników, którym uda się dotrzeć do mety. Słynne malowidło "Gunther Gewalttatige ist der Gewinner"[Gunther Gewalttatige jest zwycięzcą] z 1105 roku ukazuje wczesnośredniowieczną grę niemiecką zwaną stichstock [gra znana w dawnej Polsce, głównie na Śląsku, jako "sztychsztok"]. Na szczycie wbitej w ziemię, wysokiej na 20 stóp tyczki umieszczano nadmuchany pęcherz smoka. Jeden z graczy poruszających się na latających miotłach był obrońcą tego pęcherza. Obwiązywano go w pasie liną przymocowaną do tyczki, tak, że mógł się od niej oddalić zaledwie na dziesięć stóp. Reszta graczy po kolei atakowała pęcherz, usiłując przebić go specjalnie zaostrzonym końcem miotły. Obrońca mógł używać różdżki do odparcia tych ataków. Gra kończyła się, gdy któryś z zawodników przebił pęcherz, albo, gdy obrońcy udało się wyeliminować wszystkich zawodników zaklęciami, albo, kiedy sam zemdlał z wyczerpania. Stichstock zanikł w XIV wieku. W Irlandii kwitła gra zwana aingingein, temat wielu irlandzkich ballad (legendarny czarodziej Fingan Nieustraszony był w niej podobno mistrzem). Gracze brali po kolei piłkę zwaną dom (był nią woreczek żółciowy; Dom - po irlandzku "do mnie". Być może odpowiednikiem tej gry w Polsce był wspomniany w niektórych źródłach średniowiecznych "opat", w którym używano piłki zwanej, "bumba") i przelatywali na miotłach przez rząd płonących beczek bez dna, umieszczonych na wysokich tyczkach. Dom trzeba było przerzucić przez ostatnią beczkę. Zwycięzcą zostawał gracz, który dokonał tego w najkrótszym czasie i nie zajął się przy tym ogniem. W Szkocji narodziła się gra miotlarska, którą można uznać za najbardziej niebezpieczną - creaothceann. Gra ta opisana jest w tragicznym poemacie celtyckim z XI wieku. Oto przekład pierwszej strofy:

Stanęli rzędem gracze, tuzin mocarzy o obliczach jasnych, 
Rzemieniami mocują kotły, w niebo patrzą, gotowi do lotu, 
Już słyszą wrzask rogu, już pod chmury wzbijają się śmiało, 
Lecz śmierć szybuje wraz z nimi, bo już dziesięciu wybrała.

Każdy z graczy miał przywiązany do głowy mosiężny lub żelazny kociołek. Na dźwięk rogu lub bębna podrywali się do lotu, a w tym samym momencie z wysokości stu stóp zaczynały spadać na ziemię zaczarowane kamienie. Gracze starali się unikać zderzenia z kamieniami i łapać je w kociołki. Dla wielu szkockich czarodziejów creaothceann był najwyższym sprawdzianem męskości i odwagi. Pomimo wielu wypadków śmiertelnych gra cieszyła się wielką popularnością w średniowieczu - zabroniono jej dopiero w 1762 roku. W latach sześćdziesiątych XX wieku, Magnus Macdonald, znany jako Wyszczerbiona Makówka, prowadził kampanię na rzecz przywrócenia tej gry, ale Ministerstwo Magii pozostało nieugięte. W Anglii, w hrabstwie Devon, chętnie grywano w shuntbumps [dawniej w Polsce znana jako "łomot"]. Była to gra, w której jedynym celem było zwalenie z miotły; wygrywał ten gracz, któremu udało się utrzymać na miotle do końca. Swivenhodge to gra, która narodziła się w Herefordshire. Podobnie jak w niemieckim stichstocku, używano w niej nadmuchanego pęcherza, zwykle świńskiego. Gracze siedzieli tyłem na miotłach i odbijali pęcherz witkami, starając się przerzucić go ponad żywopłotem w stronę przeciwnika. Jeśli przeciwnik nie odbił pęcherza, tracił punkt. Wygrywał ten, kto zdobył pięćdziesiąt punktów. W swivenhodge grywa się w Anglii do dzisiaj, choć ta gra nigdy nie zdobyła zbyt wielkiej popularności. Shuntbumps przetrwał jako gra dziecięca. Natomiast w Queerditch Marsh powstała w średniowieczu gra, która w przyszłości miała stać się najpopularniejszą dyscypliną sportową w świecie czarodziejów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz